środa, 25 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 2: You Can't Catch Me

Rozdział dedykuję mojej wspaniałej Faith, która cierpliwie czyta moje wypociny i zmusza mnie do kreatywności, dzięki inteligentnym uwagom, kierowanym do fabuły mojego opowiadania. Dziękuję, kochana <3
Panowie z Deep Purple zagościli u studio, można rzec, że na dobre. Nagrania trwały już półtora tygodnia. Nic im nie pasowało. W dodatku telefony się urywały od wielu redakcji, które koniecznie chciały przeprowadzić wywiady z chłopcami. Oczywiście nie wolno nam było im tego odmówić. Premiera jubileuszowej płyty Stars Records miała odbić się gigantycznym echem nie tylko w branży muzycznej.
Jednak sam zespół nie był największym problemem. O ile Jon, Roger, Ian i Ritchie byli chętni do współpracy, pan David Coverdale był zdecydowanie bardziej zajęty przesiadywaniem u recepcjonistki Margaret, kiedy do mnie nie miał już siły. W ciągu ostatnich kilkunastu dni zdążyłam otrzymać kilkanaście zaproszeń na kawę, kino, spacer i niezapomnianą noc w pięciogwiazdkowym hotelu w San Francisco.
Było parę minut po ósmej, właśnie wkroczyłam do gmachu Stars Records. Dzisiaj miałam pożegnać się z moimi „podopiecznymi”, jednak zostało nam jeszcze sporo pracy. Trzeba było dokładnie przesłuchać wszystkie nagrania, uzgodnić szczegóły z dźwiękowcami, udzielić dwóch wywiadów i zaplanować, kiedy i gdzie odbędzie się jubileuszowy koncert i promocja płyt. John widział mnie kilka razy z Davidem, więc stwierdził, że skoro tak dobrze się dogadujemy to spokojnie mogę to z nimi załatwić.
Kiedy weszłam do gabinetu, cała piątka już tam siedziała i popijała kawę. Gdyby nie wokalista, nikt nie zauważyłby, że w ogóle tu weszłam. Dave zszedł z mojego fotela i uprzejmie go odsunął, abym mogła usiąść. Rozsiadłszy się wygodnie, otworzyłam teczkę z planem na dzisiejszy dzień i zakomunikowałam:
- Jak wiecie, dzisiaj oficjalnie kończymy naszą pracę w studio, niemniej, ten dzień będzie jeszcze bardziej pracowity niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Zaczynamy od przesłuchania nagranego materiału. Wszelkie niedociągnięcia musicie skorygować razem ze Stanleyem i Patricią. – Wskazałam na parę siedzącą w sąsiednim pokoju. – Dobrze byłoby, gdybyście wyrobili się z tym jeszcze przed lunchem.
- Jest ósma. – Powiedział beznamiętnie Ritchie.
- Tym lepiej dla nas, szybciej zaczniemy, szybciej skończymy. – Odpowiedziałam z uśmiechem i poderwałam się z fotela.
Zaprowadziłam chłopców do pokoju nagrań i wytłumaczyłam dźwiękowcom, na czym polega ich zadanie. Stanley popatrzył na mnie błagalnie, biedak musiał znosić humorki Ritchiego przez ostatnie kilkanaście dni, a teraz zostawiam go z całą piątką. Muszę porozmawiać z Johnem o ewentualnej premii dla Azjaty.
W pokoju nagrań było gorąco. Najbardziej awanturował się Ritchie i Ian. Roger był zupełnie nieobecny. Jon od czasu do czasu powiedział coś mądrego, a David… Nawet nie wiem czy siedział tam z nimi. Starałam się nie ingerować w sprzeczki zespołu. Niezależnie od tego, co powie Stan czy Patty, Deep Purple i tak będzie miało rację, ale cóż poradzić. Taki przywilej gwiazd rocka.
Na 15 minut przed lunchem cała ekipa wróciła do mnie. Dźwiękowcy mieli miny w stylu „nigdy więcej”, uśmiechnęłam się do nich blado i wróciłam do przeglądania planu chłopców.
- Macie godzinę na zjedzenie czegoś porządnego, potem przyjeżdżają dziennikarze, nie możecie się spóźnić. Sesja powinna przebiec sprawnie, bo pytania zostały wcześniej przejrzane przez wytwórnię. Jeżeli chcecie się z nimi zapoznać, bardzo proszę. – Wręczyłam chłopcom kilka egzemplarzy szkieletów wywiadów, których mieli dzisiaj udzielić. – Jakie jest prawdopodobieństwo, że chociaż raz mnie posłuchacie i przyjdziecie do studia na czas? – Kontynuowałam.
- Jeżeli pójdziesz z nami to całkiem spore. – Odpowiedział z uśmiechem David.
Wywróciłam oczami i zamknęłam teczkę. Wstałam z krzesła i sięgnęłam po marynarkę.
- To idziecie czy zostajecie? – Zapytałam z uśmiechem i ruszyliśmy na miasto.
Lunch zjedliśmy w restauracji hotelowej dwie przecznice od wytwórni. Było bardzo sympatycznie. Jon opowiadał nam o swoich licznych podróżach, które tak bardzo kocha. Ritchie narzekał na Ozzy’ego Osoburne a Ian opowiadał o początkach Deep Purple. Dowiedziałam się mnóstwo ciekawych rzeczy, których oszczędziliby pewnie nie jednemu dziennikarzowi. Próbowałam nakłonić Rogera, aby coś opowiedział, ale chyba nie okazałam się wystarczająco przekonująca. Ukuło mnie coś w środku dopiero, gdy Dave zaczął mówić o swojej fascynacji Led Zeppelin.
Zrobiło mi się wtedy cholernie przykro. Wszystkie wspomnienia wróciły, a wcześniej było już prawie dobrze. Kiedy pomyślałam o Jimmy’m, zachciało mi się płakać. Przeprosiłam wszystkich i wyszłam do łazienki. Przepłukałam twarz, po czym wróciłam do stolika. Gitarzysta zawsze był dla mnie ważny, ale to już zamknięty rozdział, nie wolno mi do tego wracać. Tylko… czemu do cholery mam być sama? Czemu on mógł sobie wrócić do żony i dzieci a mnie zostawił jak jakąś zwykłą zabawkę?
Na szczęście z rozmyślań wyrwał mnie Jon, komunikując, że czas się już kończy i za pół godziny musimy być z powrotem. Uśmiechnęłam się do niego dziękczynnie. Klawiszowiec puścił mi oczko i poprosił o rachunek.
Na miejscu byliśmy idealnie o 13:00, czyli wtedy, kiedy mieli zjawić się dziennikarze. Podczas wywiadów, siedziałam z tyłu pokoju. Miałam idealny wgląd na to, co się dzieje, co nie pomagało w wypełnianiu licznych kwestionariuszy, które musiałam oddać najpóźniej jutro.
Bardzo podobały mi się wypowiedzi chłopców. Mówili naprawdę od rzeczy. Każdy na swój sposób utkwił mi w pamięci. O ile spodziewałam się inteligentnych wypowiedzi Jona, wyważonych słów Rogera, błyskotliwego dowcipu Ritchiego i prostych, szczerych odpowiedzi Iana, to nie miałam pojęcia, co zaprezentuje sobą David. Uważnie słuchałam tego, co miał do powiedzenia i bardzo mnie zaskoczył. Wprawdzie nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał o tym jak bardzo ceni Led Zeppelin, ale zacisnęłam zęby i słuchałam dalej. Przed 14:00, spotkania z dziennikarzami dobiegły końca.
- Gratuluję, kochani! – Powiedziałam z entuzjazmem. – O ile dziennikarze nie zniekształcą tego w parszywy sposób, to wyjdą z tego fantastyczne, poruszające wywiady. Być może uda się Wam kiedyś jeszcze aktywować Deep Purple. – Dodałam z uśmiechem, ale szybko tego pożałowałam, widząc miny członków nieistniejącego już zespołu.
- To były dobre dwa tygodnie. – Powiedział po chwili Roger. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, nie wiedząc, co mu odpowiedzieć.
- Zaszczytem było współpracować z tak profesjonalnie i ciepło nastawioną do nas młodą damą. – Dodał Jon i pocałował mnie w rękę. Rumieniec spłynął mi po twarzy.
- Czy ogromnym nietaktem będzie, jeżeli grupa staruszków zaprosi Cię na coś mocniejszego dziś wieczorem? – Zapytał z uśmiechem Ritchie.
Dawno nigdzie nie wychodziłam i w sumie miałam na to ogromną ochotę.
- Z chęcią. – Odpowiedziałam radośnie. Davidowi aż zaświeciły się oczy z radości. Jednak nie odezwał się ani słowem. I dobrze.
Ustalanie spraw organizacyjnych było łatwiejsze niż kiedykolwiek. Chłopcy przejęci wizją nocnej balangi jak przed laty, godzili się niemal na wszystko. Podpisali umowę, która mówiła o 40 minutowym występie na jubileuszowym koncercie wytwórni, oraz dwunastu akcjach promocyjnych na terenie Stanów Zjednoczonych i Europy, w związku, z czym, Dave, Ian, Jon, Ritchie i Roger, musieli zostać Deep Purple jeszcze, przez co najmniej miesiąc. Albo doszli do porozumienia, albo nie byli świadomi, do czego się zobowiązują.
Po 19:00, byliśmy już wolni. Zaprowadziłam chłopców na kilka minut do Johna, aby mógł im na spokojnie podziękować i z czystym sumieniem wrócić do domu. Z racji, że nasza dzisiejsza popijawa miała być taką jak za dawnych lat, wybraliśmy się do Whiskey A Go Go. Ian chciał iść do Rainbow, ale na szczęście David zapewnił go, że tam nie znajdziemy tego, co w Whiskey.
Przekroczyliśmy próg jednego z najpopularniejszych klubów w Sunset,  z głośników dobiegało You Can’t Catch Me. Uwielbiam tę piosenkę! Uśmiechnęłam się zalotnie do Davida, na co odpowiedział mi swoim cudownym błyskiem w oku. Zupełnie takim jak Jimmy. Poczułam się wtedy tak bardzo samotna…
-----------------------------------------
Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Rozdział mógłby być jeszcze kontynuowany, ale nie chcę przyprowadzać akcji o zawrotne tempo, które żadnemu opowiadaniu nie służy. Zachęcam do komentowania i odwiedzenia zakładki „informowani” :)

4 komentarze:

  1. Kurde bele. Zapieprzasz z tymi rozdziałami :D Ledwo co zdążyłam poprzedni przeczytać, a tu już nowy :D Ale to dobrze, że tak szybko :)
    A co do rozdziału to powiem Ci, że genialny. Uwielbiam Twój styl pisania :D
    Dużo weny życzę :)

    `Dusza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj miałam już nie pisać nic, ale nie mogłam się powstrzymać XD
      jestem przepełniona ogromną motywacją i chęcią do pisania, która mam nadzieję nie minie wraz z wyjazdami wakacyjnymi.
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Jejku, dziękuję bardzo za dedykację i miłe słowa :)
    Ale kurde nie masz za co dziękować, bo jesteś świetna, a poza tym to chamstwo nie komentować tak zajebistego bloga.
    Co do rozdziału to jest świetny jak zawsze i raczej będę musiała Ci to mówić za każdym razem kiedy dodasz coś nowego, bo inaczej się nie da. Gdybym powiedziała, że do dupy, skłamałabym.
    Dlatego ja mogę życzyć Ci tylko weny, czytelników i dużo komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz :)
      Jak dobrze pójdzie to jeszcze dzisiaj coś naskrobię. Perspektywa zbliżających się wakacji jest bardzo budująca, więc nic tylko pisać XD

      Usuń