poniedziałek, 23 czerwca 2014

PROLOG: Snice I've Been Loving You

Tak jak obiecałam, wracam ze zdwojoną siłą. Opowiadanie, myślę nieco inne niż reszta. Zachęcam do zapoznania się z nim i wyrażenia swojej opinii :)
1978r.
Rainbow to nocny pub, w którym przesiadywało całe Sunset od 20 do rana. Przedmieścia Los Angeles nigdy nie spały. Podobnie jak centrum miasta. Pracowałam tu od kilku tygodni. Czułam się całkiem swobodnie. Zarówno za barem, jak i w łazience, gdzie można było mnie znaleźć najczęściej. Nie czułam się z tym źle. Żyłam chwilą, nie dbałam o jutro. Podobnie jak większość ludzi w tym lokalu. Wyjątkiem był chyba tylko Chuck – kierownik klubu i naczelny alfons Sunset. Miał do mnie sentyment, albo przynajmniej do moich cycków. Nie potrafiłam nazwać się dobrą pracownicą i pewnie nikt by tego nie zrobił… no może poza tymi, których obsługiwałam w toalecie.
Odrzuciłam włosy za siebie i wyciągnęłam zza pończoch paczkę Marlboro z zapalniczką w środku. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam dym w płuca. Przymknęłam oczy i usiadłam na krawężniku przed wejściem do Rainbow. Dzisiaj ruch był naprawdę spory, a godzina stosunkowo wczesna. Usłyszałam jakieś krzyki, piski i śmiechy, potem tylko niemiłosierny pisk opon. Po chwili grupa roześmianych ludzi stała już przy wejściu do lokalu. Na końcu szedł postawny mężczyzna. Było ciemno, ale neony nad drzwiami rzucały światło na jego twarz. Uśmiechnął się szarmancko i wyciągnął rękę w moją stronę. Popatrzyłam na niego z pogardą, ale podałam mu swoją dłoń, wstając z gracją, otrzepałam pracowniczą spódniczkę i wdeptując peta w ziemię obdarzyłam go głębokim spojrzeniem. Weszliśmy do środka. Towarzyszki tajemniczego blondyna i jego kumpli były wyraźnie niezadowolone z mojego powodu. Zmierzyłam je podejrzliwym wzrokiem i przestałam się nimi przejmować już do końca wieczoru. Całkowicie zajęłam się moim nowym znajomym. Nie byłam trzeźwa. Właściwie to ledwo stałam na nogach, dlatego usiadłam. Wpatrywałam się w mężczyznę. Kogoś mi przypominał, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć, kogo. Po chwili przestałam się nad tym zastanawiać, kiedy to jego ciepłe dłonie znalazły się na moich piersiach. Popatrzył na mnie z aprobatą, widziałam w jego oczach, że najchętniej zerżnąłby mnie tutaj, teraz, najlepiej na oczach wszystkich zgromadzonych. Niezdarnym ruchem wstałam z jego kolan i stałam nad nim przez chwilę, zalotnie zakręciłam włosy na palec, po czym ruszyłam w stronę toalet. Na reakcję nie musiałam długo czekać…
… Był niesamowicie czuły. Zupełnie tak jakby rzeczywiście chodziło mu o coś więcej niż zaspokojenie własnych potrzeb. On chciał mnie uszczęśliwić. Już dawno seks nie sprawił mi tyle radości. Poczułam się doceniona, o ile dziwka, ćpunka i alkoholiczka może o czymś takim mówić. Na koniec pocałował mnie delikatnie w szyję. Wróciliśmy do reszty. Dwie blondynki patrzyły na mnie morderczym wzrokiem. Szatynka była zbyt zajęta rozdzielaniem kresek. Zamówiłam flaszkę czystej, Jak na złość, na salę wszedł Chuck. Przywołał mnie nerwowym gestem, ja pokazałam mu tylko środkowego palca i pociągnęłam duży łyk wódki prosto z butelki. Cały czas czułam ręce znajomego-nieznajomego na swoim ciele. W talii, na udach – wszędzie. Zrobiłam się strasznie senna. Wtuliłam się w mężczyznę, potem było już tylko gorzej.
Obudziłam się w jakiejś wysokiej klasy hotelu. Byłam naga. Ktoś zapukał do drzwi. Odruchowo krzyknęłam – wejść! – Azjatycka pokojówka była lekko skonsternowana widząc moje nagie piersi. Uśmiechnęłam się przepraszająco i zakryłam się pościelą. Wtedy zaczęła mówić.
- Dzień dobry, jest może pan Coverdale? Jest jakiś problem z połączeniem z recepcji do państwa pokoju a ktoś chce się z nim pilnie skontaktować. -  Popatrzyłam z uśmiechem na leżący w kącie telefon z urwanym kablem. Tak… to była niezapomniana noc, ale…
- Jak to Coverdale… co?! Kobieto, co Ty… - Wtedy z łazienki wyszedł sam zainteresowany. David Coverdale okryty samym ręcznikiem. Puścił do mnie oczko, po czym zwrócił się do pokojówki.
- Cześć, Sue. Jakiś problem? – Zapytał najzupełniej w świecie  wokalista Whitesnake.
- Pan Glover czeka na dole. Uważa, że mieliście się dzisiaj spotkać w jakiejś istotnej sprawie.
- Już 10:30… cholera. – Mruknął. – Zaprowadź go do kawiarni, niech zamówi jakiś dobry lunch, będę tam do 15 minut.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Azjatka i opuściła pokój.
- Coverdale?! – Syknęłam.
- Och, a było już tak miło, kiedy wpatrywałaś się we mnie tępo nie wiedząc, kim jestem. – Zaśmiał się farbowany blondyn.
Zdarłam z siebie kołdrę, żeby wywołać u niego zmieszanie. On tylko gwizdnął i podał mi moją paczkę Marlboro. Wyrwałam mu ją z ręki i ruszyłam w stronę łazienki. Mężczyzna klepnął mnie w pupę, ale nie zareagowałam. Usiadłam na wannie i odpaliłam papierosa. Przyglądałam się sobie w lustrze. Prezentowałam się nie najgorzej. Po chwili usłyszałam trzask drzwi. Dave wyszedł.
Po odprężającej kąpieli wyszłam z łazienki po swoje rzeczy. Chciałam wyjść zanim wróci, ale trochę się przeliczyłam. Mężczyzna czekał na mnie uśmiechnięty na łóżku. Zmrużyłam oczy i sięgnęłam po koronkowy stanik, który leżał przy łóżku. Niedane było mi jednak go ubrać, gdyż mój nowy znajomy brutalnie mi go odebrał. W zamian za to wręczył mi niewielką torebkę, z którą kazał iść do łazienki.
W środku znajdowało się wszystko, czego potrzebowałam. Szczoteczka, pasta do zębów, szczotka do włosów, kosmetyki i świeże ubrania. Pełna klasa, panie Coverdale.
Odświeżona wróciłam do pokoju, David leżał nieustannie w tej samej pozycji. Uśmiechnął się do mnie uroczo, jednak ja nie miałam ochoty na żarty.
- O każdą dziwkę tak dbasz? – Zapytałam beznamiętnie. Na twarzy mojego rozmówcy pojawił się dziwny grymas. Chyba nie spodziewał się takiego braku taktu z mojej strony.
- Dziwkę? – Zapytał z niesmakiem.
- Wiesz, chociaż jak mam na imię? – Zapytałam z wyrzutem. Mężczyzna głośno przełknął ślinę.
- Ally. – Powiedział cicho. Nie mogłam w to uwierzyć. Już dawno nikt nie użył tego zdrobnienia. Ostatnia była… mama. Wszystkie wspomnienia wróciły.
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz u dłoniach. Na ramionach poczułam dłonie Davida. Odwróciłam się do niego i popatrzyłam mu głęboko w oczy.
- Co Ty tutaj robisz? Skąd się tu wziąłeś? O co chodzi? Czemu wiesz jak się nazywam? – Pytałam ze zrezygnowaniem. Dave objął mnie czule, żebym się uspokoiła.
- Alice, już dobrze. Jak na dziwkę zdecydowanie za bardzo się przejmujesz. – Skwitował z przekąsem.
- Czekaj, Ty nic nie rozumiesz. – Westchnęłam. – Poznałam Cię wczoraj, zupełnie przypadkiem, a dzisiaj budzę się w ekskluzywnym hotelu, przy Tobie, sławnym muzyku, który zamiast zostawić mnie schlaną w barze, zabiera ze sobą, zawracając sobie niepotrzebnie głowę. Nawet mnie nie znasz, a traktujesz jak… Na pewno nie jak dziwkę.
David uśmiechnął się do mnie promiennie i zaczął śpiewać:
I've really been the best, the best of fools, I did what I could, yeah.
'Cause I love you, baby, How I love you, darling, How I love you, baby,
How I love you, girl, little girl.
But baby, Since I've Been Loving You, yeah. I'm about to lose my worried mind, oh, yeah.
Cepelinowska poezja delikatnie pieściła moje uszy, ale nie trwało to długo. Szybko wróciłam na ziemię.
- Przecież to jakiś żart. – Żachnęłam się i opuściłam pokój. Wbrew mojej woli, łzy zaczęły spływać mi po policzkach, Dave zdążył coś krzyknąć, ale nic nie zrozumiałam, kierując się w stronę schodów usłyszałam tylko niemiłosierny trzask drewna. Coverdale wpadł w szał…
--------------------------------------------------
Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadza fakt, że umieściłam akcję opowiadania w typowo ‘Gunsowych’ sferach. Jest to dla mnie bardzo wygodne, ze względu na klimatyczność, jaką posiadają przedmieścia L.A. Liczę na dużo komentarzy, tych krytycznych jak i nie. Konstruktywna krytyka to klucz do sukcesu, a pisanie nie ma sensu, gdy się go nie rozwija :)

2 komentarze:

  1. Cześć :)
    Wpadłam do Ciebie przypadkowo i nie żałuję tego.
    Nigdy jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym głównym bohaterem jest Coverdale.
    Zawsze lubiłam Whitesnake... To jeden z moich ulubionych zespołów.
    Tak w ogóle, to świetny prolog.
    Co ja gadam?
    Zajebisty.
    I po tym co przeczytałam mogę powiedzieć jedno:
    Chcę więcej.
    Dlatego życzę Ci duuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Cieszę się, że Ci się podoba :) Weny raczej w najbliższym czasie nie zabraknie. Sama jeszcze nie jestem pewna czy opowiadanie będzie się skupiać tylko na Alice i Davidzie, za to mogę Ci obiecać, że na brak Whitesnake, Deep Purple, Rainbow, Led Zeppelin i nie tylko, na pewno nie będziesz narzekać :)

      Usuń